Aleksie,
Wydaje mi się, że jeden istotny problem pozostaje tu niejasny: czy Twoja orientacja jest dla niego jawna? Bo jeśli Ty ukrywasz to przed nim (jak większość z nas przed swoimi przyjaciółmi), to masz trochę "niewygodną" pozycję do tego, by go - choćby w najlepszych intencjach - "rozliczać" z
tego rodzaju grzechu. Chodzi mi własnie o "ten rodzaj". Wiem, że grzech to grzech i sam w sobie nie ma "orientacji seksualnej", lecz to byłby naprawdę nie lada wyczyn braterskiej dyplomacji, gdyby Ci się udało w pełnej przyjaźni przekonać przyjaciela do powrotu na prawą drogę, jednocześnie przecież "wyoutowując" go przed sobą, sam zaś zachowując swe homoseksualne
incognito. Nawet jednak jeśli stać Cię na taką dyplomatyczną zręczność, to czy to byłoby
fair wobec niego?
A nie myślałeś, żeby tę okazję wykorzystać do własnego odkrycia przed nim swego problemu (w duchu wiary)? Nie wiem, jak mocne są wasze przyjacielskie więzy i czy w ogóle chciałbyś testować ich wytrzymałość na taką prawdę. Z drugiej jednak strony - jeśli masz w tym względzie wątpliwości, to czy nie powinieneś tak samo, wzajemnie, potraktować jego prawa do zachowania w tajemnicy przed Tobą jego erotycznych skłonności?
Życzę Ci wsparcia Ducha Prawdy w tym, co zamierzasz zrobić. A Twemu przyjacielowi chyba życzyłbym, żeby okazał się heteroseksualnym, choć trochę jak dotąd pogubionym facetem, którego wiara pozwoli mu docenić Twoją pomoc w zarzuceniu złej drogi; i żeby dzięki temu Wasza przyjaźń zyskała na sile, pogłębiła się i była dla Ciebie źródłem oparcia, a z czasem - żebyś to oparcie zyskał też w rodzinie, która on założy i jego dzieciach, które będziesz trzymał do chrztu

.
(Tak jakoś mi się dzisiaj zebrało na lekko utopijne wizje, lecz trzeba przecież mieć nadzieję

.)