Zagubiony, odpowiadając na Twoje pytanie przytaczam wypowiedź ks. profesora Jacka Salija - dogmatyka:
„… Odpowiedzmy sobie na dwa następujące pytania: Czy człowiekowi o skłonnościach homoseksualnych, zwłaszcza jeżeli zdarzało mu się im ulegać, wolno podjąć obowiązki rodzica chrzestnego? I pytanie drugie: Czy wolno przyjąć zaproszenie do zostania rodzicem chrzestnym komuś, kto żyje w związku homoseksualnym?
Co do pytania pierwszego, zacznijmy od przypomnienia nauki Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu. Wspomniany już Katechizm streszcza ją w dwóch zasadach: po pierwsze, „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”, toteż „osoby homoseksualne są wezwane do czystości”, po wtóre, „powinno się te osoby traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością” (2357–2359). Stąd prawdzie moralnej „przeciwstawiają się zarówno akceptacja stosunków homoseksualnych, jak i niesprawiedliwa dyskryminacja osób o skłonnościach homoseksualnych” .
Zatem niedopuszczanie osób o skłonnościach homoseksualnych do funkcji rodzica chrzestnego niewątpliwie byłoby niesprawiedliwą dyskryminacją, byłoby też niezgodne z duchem katolicyzmu. Każdy katolik, który uznaje moralną naukę Kościoła i stara się według niej żyć, ma prawo do pełnej wspólnoty z Kościołem, nawet jeżeli czasem zdarzy mu się ciężko upaść. Ma również prawo podjąć się obowiązków rodzica chrzestnego.
Jeżeli jednak osoba z takimi skłonnościami z zasady nie zamierza liczyć się z nauką Kościoła, że „wyłącznie małżeństwo jest właściwym miejscem dla aktu płciowego, natomiast poza małżeństwem stanowi on zawsze grzech ciężki i wyklucza z komunii sakramentalnej” — to nawet jeżeli takie jej nastawienie nie jest publicznie znane, zdecydowanie nie powinna przyjmować zaproszenia do bycia rodzicem chrzestnym. Reguła ta dotyczy, rzecz jasna, wszystkich, nie tylko osób homoseksualnych. Podczas liturgii chrztu rodzice chrzestni przecież publicznie wyrzekają się grzechu i wszystkiego, co prowadzi do zła!
Myślę, że gdyby w naszym Kościele udało się osiągnąć tylko to jedno, że wszyscy bez wyjątku rodzice chrzestni rzetelnie deklarowaliby wyrzeczenie się grzechu oraz wszystkiego, co do grzechu prowadzi — zapewne byłoby nam trudniej znaleźć rodziców chrzestnych dla naszych dzieci, ale cały Kościół istotnie zmieniłby się na lepsze. Niestety, wielu z nas aż tak się pogubiło, że nawet podczas najświętszych obrzędów potrafimy składać puste deklaracje i zachowywać się nie całkiem na serio.
Przejdźmy do drugiego naszego pytania: Czy wolno przyjąć zaproszenie do zostania rodzicem chrzestnym komuś, kto żyje w związku homoseksualnym? Na tego rodzaju pytania nie bójmy się odpowiadać jasno i krótko: nie wolno. Nie wolno tego nikomu, kto żyje w trwałej okazji do grzechu — ani osobom żyjącym w związkach niesakramentalnych, ani narzeczonym, którzy już przed ślubem mieszkają razem, ani tym wszystkim, których praca zawodowa zobowiązuje do deptania Bożych przykazań. Jeżeli natomiast proboszcz zorientuje się, że kandydat na rodzica chrzestnego żyje w trwałej okazji do grzechu, powinien — byleby z szacunkiem dla tej osoby — poprosić ją o to, żeby jednak funkcji rodzica chrzestnego nie podejmowała ...”
Pozdrawiam
