I jak wam się idzie przez życie w naszym społeczeństwie?

Bo właśnie każdy praktycznie jest katolikiem, więc teoretycznie co rusz to na każdym kroku brat, siostra w Chrystusie. Jak odczuwacie to, że z większością osób uczęszczających do kościoła co niedzielę nie da się pogadać o Jezusie?
Ja może powiem o sobie, że odkąd uwierzyłem jestem wolnym człowiekiem i nawet jak bywa ciężej czasem, to wiem, że Jezus mnie nie odda. Też nie wiem za bardzo jak ludzie tu na forum się postrzegają, ale zauważyłem, że chyba większość nie chce łączyć swojego strego życia z nowym, bo tak się w zasadzie nie da. Wolność też rozumiem tak, że nie muszę się obecnie niczego wstydzić przed ludźmi tak jak kiedyś, nie muszę mieć tajemnic przed rodziną, przed znajomymi. Tożsamością chrześcijanina powinno być to, że jest się dzieckiem Bożym, pamiętajcie o tym i nie patrzcie nigdy na siebie przez pryzmat ułomności jakichkolwiek. Dla mnie też jest ważne nie zapominać, że Jezus zdjął cały ciężar grzechu ze mnie i nie ważne jak słabym człowiekiem się jest, bo skoro Bóg powołuje to da też siłę, żeby mu służyć.