Skonany napisał(a):
Witam wszystkich, mam do was pytanie, może bardziej do starszych użytkowników, a mianowicie: mam 27 lat i widzę że z wiekiem jest mi ciężej w przeżywaniu swojej orientacji, jak byłem młodszy bagatelizowałem ją, w sumie teraz też to robię, strasznie męczące jest ciągłe użalanie się nad swoim losem. Jak Wy to przechodzicie ? w którym wieku jest najgorzej ? może ktoś ma jakieś małe recepty ?
Jestem "po przejściach"...

Twoje pytanie jest trochę absurdalne, dlatego odpowiadam...
Każdy przezywa swoje życie inaczej i takich reguł, o które pytasz, nie widzę raczej.
Brakuje mi u Ciebie takiej refleksji nad swoim życiem, takiego przemyślenia sensu istnienia wobec Boga, i takiego zaakceptowania go w swoim życiu, z upokarzającą orientacją włącznie..., by powiedzieć to słynne: "aha", doznać tej iluminacji i ulgi: więc to jest moje życie i inne nie będzie w swoich najbardziej podstawowych uwarunkowaniach.
A potem trzeba je już w całości, w swojej bezsilności, zawierzyć, oddać, ofiarować w pełni Bogu. Stwórcy.
Niech Jego łaska działa. Niech Jego Światło wskaże Ci Twoje miejsce i zadania do wykonania.
Ufnie jak małe dziecko.