Zastanawiałem się gdzie umieścić na forum to co w mojej duszy gra, i doszedłem do wniosku że jest to odpowiednie miejsce gdyż pojawił się na mojej twarzy dawno zapomniany przeze mnie widok.
Od jakiegoś czasu może miesiąc może dwa w moim sercu drgnęła jakaś boża nuta, w całym zepsuciu moralnym w jakim pławiła się moja dusza coś zaświeciło się zacząłem pomału dochodzić do prawdy, że tylko przylgnięcie i powrót do Tego który mnie kocha jest w stanie naprawić to co zepsułem. Ale niestety zły wyczaił sprawę i zaczęła się jazda z nim w roli głównej, pojawiły się lęki nie mogłem w nocy spać cały czas w głowie słyszałem słowa jesteś niczym, beznadziejny, jesteś szmatą zero radości smutek strach to były emocje które towarzyszyły mi od jakiegoś czasu, zaczęły pojawiać się myśli samobójcze byłem chodzącym wrakiem człowieka. Wyszedłem wtedy też z założenia, że jak jestem taki beznadziejny to co mi szkodzi sobie dogadzać cieleśnie a wiec hulaj dusza piekła nie ma.
Zrządzeniem losu trafiłem na to forum przez bloga jednego z braci, poznawałem Wasze historie i zacząłem wierzyć że może i ja nie jestem do końca stracony. W moim domu zawsze było Pismo Święte, chciałem wrócić do Słowa ale znów dziwny zbieg okoliczności nie ma go tj Pisma Świętego przekopałem cały dom znikło a jestem przekonany ze nikomu go nie dawałem ani pożyczałem ono było moje zły bał się słowa wiedział ze Ono ma moc sprawczą, że przez Niego przemawia sam Chrystus, w końcu powiedziałem sobie albo ja albo moje zniewolenie, wywaliłem wszystko co doprowadzało mnie do grzechu, zacząłem przygotowywać się do Spotkania z Chrystusem w sakramencie miłosierdzia, i znów zaczęła się jazda ze "śmierdzielem" on doskonale zna moje słabości wszak taki czas żywił się nimi i były one dla niego pożywką, zacząłem dostawać jednego dnia masę esmesów od osób z którymi kiedyś wszedłem w grzeszne relacje, lęki wróciły ze zdwojoną siłą a w dniu kiedy byłem umówiony z kapłanem, że przystąpię do sakramentu oj szkoda gadać zniechęcenie, chęć odwołania spotkania z Bogiem, ale z pomocą łaski Bożej i Waszych modlitw które dało się odczuć i które dały mi siły przystąpiłem do sakramentu pojednania, było to dla mnie mistyczne doświadczenie, doświadczenie miłości bożej wnikającej w każdą komórkę mojego ciała, poczułem siły i chęci do życia, i usłyszałem słowa "Jezus Ciebie bardzo kocha, nigdy nie przestał, i czekał na Ciebie"
Wiem, ze czeka mnie teraz dużo pracy nad sobą ale wiem też, że z pomocą łaski bożej i waszych modlitw mi się uda, sam obiecuję modlitwę.
Przepraszam za brak jakiejkolwiek składni w tym tekście:) ale tak mam niekiedy
