Miło mi Ania, że coś dla siebie wyciągnęłaś

Rzeczywiście narzędziem jestem bardzo miernym - tym bardziej zatem dobrze, że znalazłaś treści, które ci odpowiadają (tak, wiem, że pisałaś o Dokowiczu, ale co do jego "narzędziowości" się nie wypowiadam, nie taki był mój cel).
Dopowiadając do mojej wypowiedzi coś więcej - bardzo mi się po prostu nie podobają takie retoryki. Wcześniej była retoryka oblężonej twierdzy, jak to Kościół Rzymskokatolicki w Polsce jest prześladowany i w trudnej sytuacji, stąd się módlmy. Nie módlmy się dla samej modlitwy, żeby wzrastała w każdej i każdym, kto w modlitwę się włączy Łaska i w ten sposób, by świat stawał się ciut bardziej ewangeliczny. A gdzież tam! Módlmy się bo idą biali, czarni, zieloni, niebiescy, czerwoni, tęczowi (specjalnie wyolbrzymiam, rzecz jasna) i chcą nam zabrać nasz dom, naszą Ojczyznę. Otoczmy ją kordonem różańca, postawmy mur na granicach...
A teraz jest inne zagrożenie więc i retoryka nieco inna (z naciskiem na "nieco"). Módlmy się, bo pandemia to kara za grzechy - mamy czasy ostateczne, w których będzie straszny gniew Boży, módlmy się by nas to ominęło. Może w czasie XVI-wiecznej epidemii to jeszcze miałoby jakiś sens, no ale w XXI. wieku? Nie chodzi mi o to, że to nie jest kara za grzechy (wszystko zło uczynione, jak pojmuję w miarę doktrynę chrześcijańską, wzmaga "chaos"; po to przecież jest ów czyściec, jak głosi katolicka wiara, bo wina jest odpuszczana, ale zło uczynione pozostaje ze swoimi skutkami). Może Bóg dopuszcza takie rekolekcje po coś. Nie mi to oceniać. Na pewno jednak retoryka "kary za grzechy", taka bliska jansenizmowi (przeciw któremu sprzeciwiła się niejako św. Teresa z Lisieux) i podobnym nurtom w katolicyzmie, nie wzmaga prawdziwej wiary, a jedynie strach. A skoro Kościół już dawno stracił monopol na informowanie, kształtowanie, etc. to powinien nie budować na lęku, który nawet władzom z zapędami autorytatywnymi się nie opłaca (wręcz przeciwnie - społeczeństwa są raczej uspokajane, a nie straszone teraz).
Nadal uważam jeden z filmów Dokowicza ("Ja Jestem") za przełomowy w swoim zrozumieniu wiary. Więc to nie tak, że jestem generalnie do tego pana nastawiony negatywnie. Ale to jakiej retoryki używa jakoś mnie nie tylko nie przekonuje, ale wręcz odrzuca (z podanych wyżej wględów). Jasne - jestem cały w grzechach, to na pewno sprawia aberrację odbioru tych treści, nie uważam siebie za "ponad to", moja opinia ma związek z emocjami i to przyznaję bez bicia. No ale tak się składa, że na temat tego typu retoryki i papież , i KEP się wypowiadał. Uczestnicząc w modlitwie z Franciszkiem w piątek przed Wielkim Tygodniem nie usłyszałem jakoś ani słowa o tym... Albo papież zapomniał wspomnieć o tym drobnym szczególe (a więc o tym, że dobrze wie, skąd ta pandemia), albo jednak nie wie i nie udaje że wie. Niektórzy jak widać wiedzą, chętnie się tą wiedzą dzielą i szukają rzesz ludzkich, które za tym pójdą
Nawiązując do wypowiedzi Wiki - nie oceniam dzieciństwa owych panów, bo nie znam szczegółów. Bardziej bym widział w tym źle (wg mnie i wg hierarchów, akurat raz na jakiś czas się zgadzamy, heh) pojętą postawę pt.: "żarliwość o dom mój pożera mnie" (Ps 69) - jestem taki super i hiper (niehipokrytycznie super i hiper) katolikiem, więc grzechem się brzydzę; widząc go u innych chcę go wyplenić, więc odczytuję "znaki czasu". By ratować dusze grzeszników przed sprawiedliwością, która musi rychło nadejść, bo Bogu nie przystoi, by nie nadchodziła, kiedy tak wiele złych rzeczy się dzieje (można tę tezę obalić statystycznie, polecam się zastanowić np. czy aby rok 2019 nie był najlepszym pod wszelkimi względami rokiem w historii ludzkości, nie mówię o gospodarce) zrobię wszystko. A że mam jakieś grono odbiorców to je zbiorę.
Motywacja dobra, godna pochwały, materiały ciekawe, bardzo profesjonalnie przygotowane. No ale błąd u podstaw jest konkretny.