IaanPO, staram się zrozumieć co konkretnie nie pasuje Ci w moich wypowiedziach ale jakoś nie mogę tego wywnioskować z Twoich wiadomości. Na razie wygląda to jakby po prostu nie pasowało Ci że w ogóle coś o Bogu wspominam i lepiej by było gdybym w ogóle usunął ten temat ze swoich wiadomości jakby był zbędny i szkodliwy.
Cytuj:
Człowiek potrzebuje raz chleba, innym razem Słowa. Inaczej jadłby kanapki nad Księgą Pisma - a tak nie jest najczęściej. Bardziej zatem o myślenie, posiadanie z tyłu głowy myśli przewodniej chrześcijaństwa o Bogu bliskim i kochającym, tu chodzi by pomagać w rozterkach a nie zarzucaniu bez rozeznania cytatami Pisma i pełnią nauki Kościoła.
Nie przeczę temu że człowiek potrzebuje też chleba, nie wiem dlaczego próbujesz mnie postawić w tym świetle. Piszę, że sam chleb nie wystarczy, jest ważniejszy pokarm nad ten ziemski. Ludzie całe życie jedzą ziemski chleb a i tak umierają, a tu jest chleb który daje życie wieczne i woda po której się nie pragnie. O to raczej powinniśmy zabiegać, a wszystko inne będzie nam dodane, tylko czy w to wierzymy? A przy tym życie Słowem nie ogranicza się jedynie do wertowania książki.
Mateusz pyta o to czy jest dla niego nadzieja u Boga, czy jest dla niego przebaczenie i co zrobić z problemem grzechu. Wskazuję mu słowa Jezusa - "Nie potrzebują zdrowi lekarza, nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych ale grzeszników". To słowa które konkretnie rozwiązują konkretne wątpliwości niosąc przy tym nadzieję i pocieszenie dla ludzi z problemami, takich jak my. Co Ci w nich przeszkadza? Czy to są wyczerpujące analizy religijne albo nauka nie do pojęcia?
Bóg ma człowiekowi wiele do zaoferowania. Czy mamy ukrywać wielkie bogactwa naszej wiary, która fundamentalnie przemienia życie wielu i uczy jak żyć prawdziwie z Bogiem, innymi ludźmi i sobą samym? Czy mamy w to miejsce zadowolić się frazesami w stylu "Bóg mnie kocha" z dopiskiem "ale niech lepiej nie miesza się za bardzo w moje życie"? Może do psychologa też warto iść, nie wiem nie znam się więc tu komu innemu pozostawiam miejsce, a co wiem to mówię. Psycholog jednak nie pomoże przy pytaniach o życie wieczne.
Mogę być nazywany fanatykiem, nie dbam o to. W dzisiejszych czasach o to łatwo jak nigdy. I jestem przekonany że gdyby dziś Jezus albo apostołowie nauczali tak, jak kiedyś to byłoby to pierwsze miano jakim zostaliby określeni. Ale jakoś się tym nie przejmowali że komuś coś "wciskają" i jakoś tak się stało że jedni ich co prawda znienawidzili, ale inni pokochali Boga. Bo Bóg jesg zbyt wspaniały, żeby o Nim milczeć.
I żeby nie było że ja jestem jakiś świętoszkowaty - mówię o tym właśnie dlatego, że sam przekonuję się iż jestem człowiekiem tak grzesznym, że tylko Bóg mnie może uratować.
PS: Co prawda przy czytaniu nie jem czekolady ale podpatrzyłem pewien zwyczaj słuchania Pisma przy posiłku i bardzo jestem z niego zadowolony
